Tak chodził z pół godziny z tym piszczącym pączkiem, płakał i lekko się trząsł. Dostał go 2 lata temu i jak się okazało zakopał. Odkopał go dopiero dzisiaj i jak go znalazłem i do domu przyniosłem zachowywał się właśnie tak, po czym wyniósł go na dwór z powrotem. Pies mojego brata w ogóle do niego nie podchodził i ewidentnie się bał.
Ale to jest miękutkie i bólu by raczej nie zadało wielkiego, ale kto wie, prawdopodobne w sumie. Mój poprzedni labrador to takie piszczałki z kolei rospierdzielał w drobny mak zaraz po daniu mu.
Raczej bym powiedziała, że ktoś go uderzył tą zabawką. Rzucił jakoś za mocno i niechcący sprawił psiakowi ból i teraz on się poprostu tej zabawki boi. Moja Sonia uwielbia takie piszczawki zwłaszcza piszcząceo kurczaka na dzień dobry przez trzy dni wyżera mu szyje żeby pozbyć się piszczałki :d Brat mówi, że groteskowo to wygląda hihi
Psa to w tym miejscu napewno niema żadnego. Trucizna, co najwyżej na myszy, ale w tym miejscu nie sądzę.
A może właśnie trauma jakaś, skoro drugi pies też się bał? Może tam zakopany jest jakiś pies i czuły trupa psiego, czy coś? A może trucizna tam była zakopana jakakolwiek?
Czy się cieszył, no nie powiedział bym, tak to nie wyglądało. Co do dyktafonu to tak.
Może cieszył się, że po latach znalazł?
Widzę, że lepsza jakość audio. Czyżby już WS852?